CZY KOSMETYKI MOŻNA JEŚĆ?

Czy sugerowanie jedzenia kremu do twarzy mówi o bezpieczeństwie kosmetyku?

3/24/20245 min read

Coraz częściej w przekazie medialnym i social mediach można trafić na zdjęcia, filmy i hasła, które mówią o jedzeniu kosmetyków. Niektóre tylko sugerują taką możliwość, inne wprost informują, że te produkty kosmetyczne można jeść. Czy takie działanie jest bezpieczne?

Definicja kosmetyku i produktu bezpiecznego

Definicja kosmetyku wydaje się oczywista i intuicyjna, ale nie można jej pominąć. Według rozporządzenia kosmetycznego 1223/2009:

„produkt kosmetyczny” oznacza każdą substancję lub mieszaninę przeznaczoną do kontaktu z zewnętrznymi częściami ciała ludzkiego (naskórkiem, owłosieniem, paznokciami, wargami oraz zewnętrznymi narządami płciowymi) lub z zębami oraz błonami śluzowymi jamy ustnej, którego wyłącznym lub głównym celem jest utrzymywanie ich w czystości, perfumowanie, zmiana ich wyglądu, ochrona, utrzymywanie w dobrej kondycji lub korygowanie zapachu ciała;

Dodatkowo:

substancja lub mieszanina przeznaczona do spożycia, wdychania, wstrzykiwania lub wszczepiania do ciała ludzkiego nie jest uznawana za produkt kosmetyczny.”

Nie bez znaczenia jest także fragment tego rozporządzenia mówiący o bezpieczeństwie:

„Produkt kosmetyczny udostępniany na rynku powinien być bezpieczny dla zdrowia ludzi w normalnych lub dających się przewidzieć warunkach stosowania, z uwzględnieniem w szczególności:

a) prezentacji, w tym zgodności z dyrektywą 87/357/EWG;

b) oznakowania;

c) instrukcji użycia i usuwania;

d) wszelkich innych wskazówek lub informacji pochodzących od osoby odpowiedzialnej”

Wspomniana dyrektywa dotyczy produktów, których wygląd wskazuje na przeznaczenie inne niż rzeczywiste, zagrażających zdrowiu lub bezpieczeństwu konsumentów. Produkty te „nie są wprawdzie środkami spożywczymi, lecz ze względu na ich kształt, zapach, kolor, wygląd, opakowanie, etykiety, pojemność lub wielkość, mogą zostać uznane przez konsumentów, w szczególności przez dzieci, za środki spożywcze, a w konsekwencji mogą zostać spożyte przez umieszczenie ich w jamie ustnej, wyssanie lub połknięcie, co wiąże się z zagrożeniem i może skutkować na przykład uduszeniem, zatruciem, przebiciem lub niedrożnością przewodu pokarmowego.”

Uwaga! Dyrektywa ta traci ważność 13.12.2024, kiedy to zastąpi ją rozporządzenie o ogólnym bezpieczeństwie produktów (2023/988). Zgodnie z nim na rynek można wprowadzać tylko produkty bezpieczne, a przy ocenie, czy produkt jest bezpieczny należy wziąć pod uwagę m.in:

· właściwości produktu, w tym jego projekt, właściwości techniczne, skład, opakowanie oraz instrukcje;

· oddziaływanie na inne produkty;

· sposób prezentacji produktu, znakowania na produkcie, oznakowania, ostrzeżenia i instrukcje jego bezpiecznego używania;

· kategorie konsumentów używających produktu;

· wygląd produktu, w szczególności w przypadku produktów przypominających żywność lub atrakcyjnych dla dzieci

Temat kosmetyków przypominających żywność (w szczególności kule do kąpieli i mydła) nie jest niczym nowym. Takie produkty mogą być pomylone z żywnością, ale nikt wprost nie mówi, że można je jeść (co nie zmienia faktu, że mogą stanowić zagrożenie szczególnie dla dzieci). Problemem staje się sytuacja, gdy produkt kosmetyczny, który wcale nie przypomina żywności, przedstawia się jako zdatny do jedzenia.

Tak naturalny, że można go jeść

Jakie argumenty padają za możliwością bezpiecznego jedzenia kosmetyków? Najczęściej są to:

· naturalne,

· czystości spożywczej,

· surowce z ekologicznych upraw,

· nie nakładaj na skórę niczego, czego nie możesz zjeść.

Naturalność nie gwarantuje bezpieczeństwa po spożyciu. I tu chyba wystarczy przykład trujących grzybów czy roślin.

Jeśli chodzi o surowce wykorzystywane do produkcji kosmetyku – powszechną praktyką jest stosowanie oprócz surowców typowo kosmetycznych, również tych „food grade” (np. barwniki) czy „pharma grade” (np. gliceryna). Użycie składników czystości farmaceutycznej nie czyni z produktu leku. Tak jak nawet użycie wyłącznie składników jadalnych nie czyni produktu jedzeniem. Zdarza się, że np. oleje i masła roślinne z naszej kuchni trafiają na naszą skórę. I w tą stronę nie stanowi to większego zagrożenia (ryzyko dla zdrowia jest zazwyczaj większe w przypadku spożycia, niż aplikacji na skórę). W drugą stronę może się to skończyć różnie – od drobnej niestrawności czy dyskomfortu, po ból i zatrucie i w konsekwencji nawet ciężkie działanie niepożądane.

Argumentem, który prawdopodobnie padnie w takiej dyskusji, jest to, że przecież nikt nie zachęca do jedzenia szamponu czy żelu pod prysznic. Przecież wszyscy wiedzą, że takich produktów się nie je. Ale dlaczego nie można zjeść serum olejowego, kremu bez silikonów? Przecież ich składniki są normalnie używane do gotowania? I prawdopodobnie jest to prawda, w większości przypadków nic się nie stanie, ponieważ spożyta ilość będzie mała, częstotliwość takiego postępowania niewielka, a skład bezpieczny nawet przy spożyciu. Problem tkwi w tym, że filmy, gdzie krem wyciska się na ciastko, serum przelewa do kieliszka, zdjęcie z ustami pobrudzonymi czymś w takim samym kolorze jako słoiczek z maseczką obok zobaczy dziecko, nastolatka, osoba mająca ograniczone możliwości poznawcze. To, że zjedzenie kremu nie zaszkodzi 98% osób nie oznacza, że w pojedynczych przypadkach nie sprowadzi na kogoś problemów zdrowotnych.

Metafora czy naruszenie prawa?

Za klasyfikację produktu, oprócz składu, odpowiada w takim samym stopniu także jego prezentacja i przeznaczenie. Pokazywanie zastosowania niezgodnego funkcją, czyli jedzenia kosmetyku, jest naruszeniem zasad bezpieczeństwa.

Kosmetyk jest przeznaczony do kontaktu z zewnętrznymi częściami ciała – skórą. Kontakt z jamą ustną jest dozwolony dla kosmetyku, jeśli ma on funkcję oczyszczającą (np. pasta do zębów) czy ochronną i perfumującą (np. płyny do płukania ust). Krem do twarzy nie powinien więc być celowo wprowadzony do jamy ustnej oraz połknięty.

Przy ocenie bezpieczeństwa kosmetyku pod uwagę bierze się racjonalne i dające się przewidzieć użycie. Także nikt nie ocenia kremu do twarzy jako produktu, który może zostać połknięty, gdyż nie jest to ani celowe, ani normalne użycie (taką sytuację za to uwzględnia się np. przy pastach do zębów czy pomadkach do ust, które mogą zostać połknięte przez przypadek). Kosmetyki są testowane dermatologicznie (na skórę) oraz w testach aplikacyjnych i aparaturowych, które oprócz potwierdzenia działania produktu, stanowią sprawdzenie bezpieczeństwa produktu podczas normalnego użytkowania. Czy naprawdę myślicie, że ochotnicy na sobie testowali, czy kosmetyk jest „w 100% jadalny”?

Deklaracją dla kosmetyku jest nie tylko to, co zostało napisane na etykiecie, ale także wszelkie oświadczenia w formie obrazów czy filmów, dotyczące danego produktu. Pokazywanie zjadania serum czy wznoszenie toastu balsamem może zostać odebrane jako dopuszczenie przez producenta celowego spożywania kosmetyku. Nie powinno to stanowić metafory, gdyż stanowi potencjalne zagrożenie, szczególnie dla wrażliwych grup społecznych. Czy uważacie, że ktoś, kto sugeruje lub pokazuje jedzenie kosmetyków, naprawdę dba o bezpieczeństwo klientów?

Sprawdź ten wpis również na